Las namiętności

Początek maja zapowiadał się obiecująco. W powietrzu przesyconym wciąż wszechwładnie panującym chłodem wyczuwało się pierwsze drgania zmysłowego ciepła. Spacerowali wśród drzew ciesząc się dotykiem swoich dłoni, które splatały się w przedziwnym tańcu, palce niczym wojownicy wyznaczały swoje terytorium na dłoni przeciwnika w iście słodkim zwycięstwie. Znali się zaledwie kilka miesięcy ale oboje czuli, że stanowią dwie części jednej całości, połączyło ich przeznaczenie w „osobie” sieci. Spędzili ze sobą wiele namiętnych wieczorów i poranków, ale ten dzień był inny, niósł w sobie obietnicę spełnienia.

Nagły dreszcz wstrząsnął Jej ciałem, do zmysłów dotarł zapach dymu z palonego nieopodal ogniska, a to nieodłącznie pobudzało ukryte w niej głęboko demony namiętności. Zatrzymała się i gwałtownie odrzuciła głowę do tyłu tak energicznie, że gąszcz jasnych włosów wydostał się z pułapki misternie ułożonej fryzury i zaczął żyć własnym życiem rozpościerając się na wietrze. On zauważył przemianę jaka w niej zaszła i mimowolnie kąciki Jego ust zadrgały w uśmiechu. Znał Ją doskonale lecz wciąż był tak samo zaskoczony tym jak jedno ciało może pomieścić tyle różnych osobowości. Wiedział, że ta z pozoru zimna osoba kryje w sobie gorącą lawę, która tli się leniwie czekając aż coś pozwoli jej wydostać się na zewnątrz. Patrzył jak stoi wyprężona niczym struna wdychając zachłannie powietrze przesycone wilgocią i niezwykłą pierwotną wonią i czuł jak rośnie w nim pragnienie i to dosłownie. Zastanawiał go fakt dlaczego Ona wciąż tak na niego działa, dlaczego nie znudzili się sobą tylko wciąż pożądanie kierowali ku sobie nawzajem bez udziału osób trzecich.

Wiedział jednak, że jest wyjątkowa, że nikogo podobnego nie znajdzie, tak jak Ona wiedziała, że jej przeznaczeniem jest On. Ocknął się jak z letargu czując na sobie Jej wzrok, z uśmiechem wodziła oczami po jego ciele, błądziła po najczulszych rejonach, bawiła się widokiem jego męskości próbującej walczyć ze sztywnością wrogiej materii spodni. Cieszył ją widok jego maluszka, który w istocie prezentował bardzo imponująco, zresztą spędziła sporo czasu na jego obserwacji i teraz mogła szczerze powiedzieć, że nie widziała nigdy tak uroczego penisa, był po prostu idealny, w sam raz na Jej potrzeby.

Zbliżyła się do niego na odległość oddechu, którym krążyła w okolicy Jego karku. Poczuł jak ciepły powiew unosi delikatne włoski co było niewątpliwie bardzo podniecające. Wydawało mu się, że znajduje się tak blisko, że może czuć Jej dotyk, ale to było złudzenie, tak samo jak uczucie wilgotnych warg na powiekach, policzkach, czole, nosie, szyi, ustach. To tylko oddech…

Ciepło oddechu przeszło płynnie w ciepło ciekawskiego języczka, którym badała kształt Jego ucha. Gdy zaczęła rytmicznie ssać płatki, gwałtownie odwrócił się w jej stronę i zaczął zachłannie całować rozchylone usta, językiem błądząc w ich wnętrzu, lecz ku Jego zaskoczeniu nie doczekał się odzewu. Zbiło go to z tropu, ale niezrażony próbował obudzić jej uśpione jak mu się zdawało ciało. Dłońmi błądził po Jej ciele, kolistymi ruchami masował jędrne pośladki ukryte pod spódniczką, cały czas całując obojętne usta, ssąc bezczelnie nieruchomy język. Teraz dłońmi wniknął pod jej niebieską bluzkę, która harmonizowała z kolorem Jej oczu. Jak w szale rozpiął biustonosz by dostać się do ukrytych tam skarbów. Ubóstwiał Jej piersi, nieduże, jędrne o idealnym kształcie, kochał ich dotyk na swoim ciele i ich widok, gdy kołysały się rytmicznie podczas gdy ona ujeżdżała go namiętnie. Zdawał sobie sprawę, że uwielbia się z nią kochać w ten właśnie sposób, czuł ją wtedy w sposób wyjątkowy, a poza tym mógł do woli obserwować piękne ciało ukochanej i błysk determinacji w oczach gdy poruszała się coraz szybciej i mocniej chcąc doprowadzić Go na sam szczyt.

Teraz poczuł ciepło i gładkość skóry, sutki były napięte i sterczące, a całe piersi zrobiły się jędrniejsze. Nie widział ich ale wiedział, że są piękne, delikatne jak różowe płatki kwiatu. Była niewątpliwie podniecona. Ścisnął jej krągłości jak w imadle, tak mocno, że z rozchylonych ust dał się słyszeć jęk bólu. To sprawiło, że momentalnie Ją puścił, nie chciał Jej sprawiać przykrości. Okruchy pamięci przywiodły mu wspomnienie łez, które spływały po spokojnej z pozoru twarzy zaraz po tym jak kochał Ją mocno i brutalnie nie oczekując zbytnio odzewu, brał tylko to co mu się należało – Jej ciało.

Spojrzał w lazur oczu i ujrzał przyzwolenie więc znowu Ją pocałował, a dłońmi zaczął delikatnie masować piersi jakby chciał je pocieszyć po uprzednim złym traktowaniu. Różowe sutki ujął w dwa palce i pochylił się nad nimi, zaczął delikatnie ssać je jak dziecko i podgryzać niewinnie. Zabawne, ale napięły się jeszcze bardziej co wydawało się niemożliwością. Czuł jak w odpowiedzi na to Jego najwrażliwsza część ciała umacnia się w swojej sile, czuł jak zaczyna płonąć, chociaż wciąż starał się nad sobą panować. Był to element Jego pracy nad samokontrolą, która miała przynieść korzyści w postaci krzyku rozkoszy uwalniającego się z Jej ust w orgazmicznej tonacji. Chciał wreszcie poczuć jak Jej mięśnie zaczynają się rytmicznie kurczyć na jego dumie dostarczając mu jeszcze więcej przyjemności, a Jej dając niezapomniane spełnienie. Pragnął by i Ona poczuła ten niesamowity elektryczny dreszcz w chwili eksplozji, który przechodził w rozkoszne drgania wszystkich komórek i zdaje się być najwspanialszym doznaniem świata.

Jego ręce podążając sobie znanymi drogami wślizgnęły się pod spódniczkę, napotykając opór w postaci koronkowej bielizny, zdziwiło Go to, że mimo wciąż chłodnej pogody nie założyła rajstop, czyżby coś planowała? Niegrzeczna dziewczynka! Jego ciekawskie palce powoli zbliżały się do pulsującego w oczekiwaniu punktu. Ujrzał jak przymknęła powieki, chcąc się odgrodzić od rzeczywistości i zamknąć we własnym świecie rozkoszy. Gdy palec wskazujący natrafił na właściwe miejsce, drgnęła gwałtownie i odsunęła się. Zrozumiał, że zabrakło mu wyczucia i powinien być delikatniejszy. Oddychała ciężko a nogi odmawiały posłuszeństwa, więc oparła się z wdzięcznością o stojącą obok sosnę. On natychmiast znalazł się obok niej by kontynuować rozpoczętą zabawę. Tym razem był ostrożniejszy, delikatnie dotykał jej najwrażliwszego miejsca kolistymi ruchami, zawsze w tę samą stronę. Jak gdyby od niechcenia co pewien czas zanurzał się w jej ciepłym i coraz wilgotniejszym wnętrzu starając się pocierać o przednią ściankę jej pochwy zagiętymi palcami. Widział ile przyjemności Jej to sprawia, słyszał jak cicho pojękiwała w udręce dążenia do mety.

Poczuł jak przylgnęła do niego ciałem błagając o jeszcze, to sprawiło, że iskierki zapaliły się w Jego oczach. Choć niechętnie odsunął się od Niej, chciał by poczuła się tak jak On przed chwilą, gdy pozostawała obojętna na Jego pocałunki. Jego męskość spragniona dotyku, Jej ciepła i wilgoci buntowała się, czuł jak z samego epicentrum rozkoszy uwolniły się kropelki życiodajnego soku, pragnąc znaleźć się w Jej przytulnym wnętrzu.

Ujrzał Jej zaskoczoną jak u małego dziecka minkę, która zdawała się mówić „jak to, już mnie nie pragniesz?” co mimowolnie go rozczuliło. Objął ją i przytulił po ojcowsku całując w czoło, czym zirytował Ją jeszcze bardziej tak, że odskoczyła prychając jak rozwścieczona kotka i pobiegła przed siebie w las. Roześmiał się wesoło, lubił te ich swawolne zabawy zwykle kończyły się bardzo mhmmm powiedzmy zmysłowo, zresztą wiedział, że ma nad Nią znaczną przewagę fizyczną i że dogonienie Jej nie sprawi mu trudności. Rozbudzone pożądanie omywało wszystkie komórki męskiego ciała testosteronem co dodawało mu sił i pewności siebie. Żeby wyrównać szanse dał Jej pięć minut na ucieczkę, po czym zaśmiewając się pobiegł w kierunku drzew, za którymi zniknęła. Biegnąc zawadził o wystający korzeń jakiejś nieznanej mu rośliny i przewrócił się skręcając kostkę. Wstał niepewnie i kuśtykając podążył przed siebie, ale Jej już nie było…