Monika

Monika była moją daleką kuzynką. W zeszłym roku cała nasza rodzina spędzała wakacje u jej rodziców. Chociaż Monika była ode mnie o dwa lata młodsza (miała szesnaście lat) i nie widzieliśmy się od lat, to przecież szybko znaleźliśmy wspólny język i się zaprzyjaźniliśmy się.

Tego dnia wstałem wcześnie, ale Moniki nie było już w domu. Ciotka powiedziała, że poszła na grzyby.

–    Pospiesz się, to może ją jeszcze dogonisz. To niedaleko!

Nie spotkałem jej po drodze, ale kiedy wszedłem między drzewa zobaczyłem ją na skraju małej polanki. Trzymała w ręku koszyk i szukała grzybów pod małymi sosenkami. Schowany w zaroślach obserwowałem ją, bawiąc się tą całą sytuacją.

W pewnej chwili Monika rozejrzała się dookoła i postawiła koszyk na trawie. Upewniwszy się, że w pobliżu nie ma nikogo podniosła sukienkę, ściągnęła majtki, przykucnęła i zaczęła sikać. Chociaż z tej odległości niewiele mogłem dojrzeć, to przecież widok nagiej pupy zrobił swoje. Poczułem, jak mały staje mi na baczność gotowy do akcji. A gdyby tak spróbować?

Rozgarnąłem gałęzie i robiąc dużo hałasu wszedłem na polanę. Monika spłoszona w pośpiechu podciągnęła majtki i opuściła sukienkę.

–    Podglądałeś mnie? – zapytała czerwieniąc się.

–    No, tak jakoś wyszło – przyznałem się – Ciotka powiedziała mi, że tu jesteś…

–    Świntuch!

– Monika, nie masz się czego wstydzić! – powiedziałem obejmuj ąc j ą i podnosząc brzeg sukienki.

–    Zostaw mnie, tak nie można… jeszcze nas ktoś zobaczy… – broniła się słabo.

– Schowamy się głęboko w lesie – mówiąc to dotknąłem wilgotnych majtek.

–    Co ty chcesz zrobić? – powiedziała drżącym głosem – ja mam dopiero szesnaście lat…

Byłem coraz bardziej podniecony i na samą myśl o młodej, niewinnej cipce robiło mi się gorąco. Wziąłem Monikę za rękę i posadziłem na przewróconym pniu.

–    Daj mi spróbować jak smakuje twój kwiatuszek. To nic złego… – mówiąc to zdejmowałem jej majtki. Nie opierała się więcej. Zadarłem sukienkę do góry i pochyliłem się nad obsikaną cipką. Delikatnie dotknąłem jej językiem. Dziewczyna zadrżała i oparła rękę na moim ramieniu.

–    Wstydzę się…

Nie mogłem jej odpowiedzieć, bo byłem zajęty oblizywaniem delikatnych płatków. Poczułem przyjemny, słodko-słony smak, włożyłem język głębiej i zacząłem pieścić twardniejącą perełkę. Monika westchnęła i rozsunęła nogi. Była moja!

Brzegi lekko otwartej szparki zwilgotniały i nabrały pięknego, ciemnoróżowego koloru. Wytrwale pracowałem językiem, aż Monika zaczęła pojękiwać i kręcić pupą. Wtedy usiadłem obok i pocałowałem ją, wkładając jednocześnie palec do mokrej dziurki. Nasze języki spotkały się, mój palec drażnił nabrzmiałą łechtaczkę i w taki sposób doprowadziłem ją do orgazmu. Ścisnęła nogi i przytuliła się do mnie.

–    Nie wiedziałam, że to takie przyjemne – wyszeptała w końcu – i wcale się już nie wstydzę!

Uśmiechnęła się i położyła rękę na moich spodniach i namacała podłużny kształt.

–    Ja też chcę coś zobaczyć!

Rozpiąłem spodnie i mój „rozbójnik” wyskoczył z ukrycia.

– Jaki duży! – zdziwiła się, dotykając go nieśmiało – a potem: naucz mnie…

Pokazałem jej jak to się robi. Nie odważyła się wziąć członka do ust, a ja nie chciałem jej namawiać. Zresztą nie było potrzeby, jej palce były takie zręczne… Przesuwała ręką tam i z powrotem, patrząc na mojego rumaka szeroko otwartymi oczyma. Poczułem rozkoszne napięcie

i…

–    Dobrze tak?

–    Dobrze… Monika, ja zaraz…

Nie dokończyłem i trysnąłem na jej palce i sukienkę. Monika zatrzymała się i patrząc z ciekawością na ociekający nasieniem czubek, powiedziała:

–    Nie myślałam, ze to takie fajne. Podoba mi się!

Znów zaczęliśmy się całować. Potem pomogłem Monice zetrzeć plamy z sukienki, zabraliśmy pusty koszyk i obejmując się powoli wracaliśmy do domu.

– Jutro też wybieram się na grzyby – powiedziała śmiejąc się Monika – pójdziesz ze mną?

–    Tak – tylko pójdziemy głęboko w las. I zabierzemy koc…