Nauczycielka – część 1

Od września zaczęłam pracować jako nauczycielka angielskiego w liceum w małym mieście wojewódzkim. Znalazłam ładne mieszkanie, urządziłam je, umeblowałam i rzuciłam się w wir pracy. Większość czasu spędzałam w szkole, ciągle między ludźmi, ale wieczorami byłam sama. Nie zdążyłam jeszcze nawiązać nowych znajomości i bardzo mi ich brakowało.

Co prawda był ktoś, kto mi się podobał, ale nie miałam odwagi zrobić pierwszego kroku. Mówię o Kaziku, nauczycielu fizyki. Niewiele starszy ode mnie (miał 26 lat), był uprzejmy i trochę nieśmiały. To właśnie ta nieśmiałość ciągnęła mnie do niego… Od innych nauczycieli dowiedziałam się, że mieszka sam, jest dobrym pedagogiem i … to wszystko, żadnych innych detali. Był ogólnie lubiany, a uczennice wprost szalały za nim. To jeden z fenomenów pracy z młodymi ludźmi: czasami nauczyciel staje się dla nich wzorem, a czasami obiektem marzeń. Tak też było z Kazikiem – dziewczyny ze starszych klas kokietowały go na potęgę, często stawiając w kłopotliwej sytuacji.

Niekiedy, leżąc w łóżku wyobrażałam sobie, że Kazik jest obok mnie. Wtedy całe moje ciało ożywiało się, piersi robiły się twarde, a mój motylek natychmiast stawał się wilgotny. Pieściłam się wtedy do utraty tchu, wręcz czując go głęboko w sobie. Wybuchałam ściskając mocno rękę pomiędzy nogami marząc, że może jutro Kazik mnie zauważy.

Zauważył mnie jednak kto inny. Adaś, mój uczeń z klasy maturalnej często wracał ze szkoły tym samym autobusem co ja. Był przystojnym dziewiętnastolatkiem o ciemnych włosach i ciepłych, piwnych oczach. Kilka razy uchwyciłam jego gorące spojrzenia i domyślałam się, co one oznaczaj ą.

Tego dnia też wracaliśmy razem. Autobus był nabity do granic możliwości. W pewnej chwili poczułam na moich plecach czyjąś rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Adasia.

–    Przepraszam, pani profesor – powiedział – ale jest tak ciasno…

Próbował się trochę odsunąć i wtedy poczułam mocny ucisk na moich udach. Natychmiast poznałam znajomy kształt – chłopak miał niesamowity wzwód, jego członek ocierał się o mnie w rytm jazdy… Zrobiło mi się gorąco. Och, jak dawno nie czułam czegoś tak przyjemnego! Niewiele myśląc opuściłam rękę i położyłam na jego spodniach. Uśmiechnął się nieśmiało.

–    Czy mogę panią odprowadzić do domu? Pomogę nieść zeszyty!

Jakie zeszyty, przecież ja nie mam niczego w torbie! – pomyślałam. Ale każdy pretekst jest dobry.

–    Dziękuję, to bardzo ładnie z twojej strony – odpowiedziałam, podniecona niespodziewaną propozycją. W końcu byłam tylko samotną dziewczyną…

Jeszcze w windzie ściągnął mi majtki. Jego niecierpliwa ręka buszowała w moim ogródku, a ja stałam nieruchomo, delektując się jego śmiałymi pieszczotami i zapachem młodego, chłopięcego ciała. Kiedy drzwi od mieszkania zamknęły się za nami, byłam już bez bluzki i biustonosza. Adam przycisnął mnie do ściany szybko rozpinając spodnie. Rzuciłam torbę na podłogę i wyciągnęłam rękę. Jego magiczna różdżka znalazła się w mojej dłoni. Chwyciłam go od spodu, pieszcząc kosmate kuleczki i zsuwając w dół aksamitną skórkę. Purpurowy łe-pek był mokry i lśniący, gorąca krew pulsowała pod moimi palcami… Nie wypuszczając go wycofałam się do kuchni i oparłam o stół. Wtedy Adam zerwał ze mnie spódnicę i pomógł mi się położyć. Rozciągnięta na kuchennym stole, z nogami uniesionymi w górę czekałam na niego. Zarzucił sobie moje nogi na ramiona i wszedł we mnie zdecydowanie, aż stół przesunął się do ściany! Uderzał mocno biodrami o moje pośladki, docierając do najgłębszych zakamarków mojej norki. Odpowiadałam na jego rozkoszne pchnięcia bez ociągania; szybko uchwyciliśmy wspólny rytm. Ponieważ nie byłam z mężczyzną od wielu miesięcy, a to co się stało było tak nieoczekiwane, niewiele mi było potrzeba…

Kiedy zaczęłam szczytować, Adam wycofał się nagle i wsunął jeden palec w moje gniazdko, potem drugi… Delikatnie łaskotał moje czułe miejsce, a potem posadził mnie i wszedł jeszcze raz, delikatnie i powoli. To już nie był mój uczeń, ale doświadczony kochanek który wiedział, jak zaspokoić kobietę! Utonęłam w morzu szczęścia, przytulając do piersi jego spoconą twarz. Objęłam go mocno i czułam, jak jego pośladki kurczą się rytmicznie, kiedy wstrzykiwał we mnie swoją młodzieńczą siłę. Zdawało mi się, że to rwący potok wdarł się do mojej norki, głęboko w środku czułam rozlewający się żar.

Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miała tak silny orgazm. Nigdy też nie kochałam się z własnym uczniem…

Po chwili Adam opuścił ciepłe schronienie w moim ciele, a ja wciąż nie mogłam się uspokoić, wstrząsana spazmami rozkoszy. Chciałam mieć go jeszcze raz! Po kilku minutach pieszczot językiem był znów gotów. Odwróciłam się tyłem, rozstawiając szeroko nogi. Wtedy poczułam śliski łepek trochę wyżej, niż się spodziewałam… Zagłębiał się w mojej pupie powoli, nie chcąc mi sprawić bólu… Nacisnął mocniej i przyśpieszył. Po kilkunastu ruchach odsunął się i uderzył jeszcze raz, tym razem niżej. Wybuchnęliśmy razem – ja, kurczowo obejmując krawędź stołu, a on półleżąc, mocno przytulony do mnie…

Kiedy ochłonęliśmy, przyszło opamiętanie. Cóż ja najlepszego zrobiłam, uwodzę mojego ucznia! Adam nie miał takich problemów. Ubrał się i całując mnie na pożegnanie powiedział:

–    Było pięknie… Do zobaczenia w szkole, pani profesor!

Odprowadziłam go do drzwi, a potem wróciłam do kuchni i usiadłam na krześle. Zaraz wróciły wspomnienia przeżytych niedawno chwil. Adam miał rację, było pięknie! Ale to się już nie może powtórzyć, zbyt wiele nas dzieli! Jest przecież Kazik. Będę go mieć, może nawet jutro…