Wakacje – część 5

Czwarty dzień z rzędu wypływali razem na jezioro. Stanowili naprawdę zgraną załogę. Agnieszka była kapitanem i sternikiem w jednej osobie, Piotrek pełnił rolę majtka, a Zosia, znająca tu każdy kąt, okazała się nieocenionym nawigatorem.

Poznali już wschodnią stronę jeziora. Okazało się, że to, co widzieli z brzegu to tylko mała zatoka. Właściwe jezioro było znacznie większe, niż przypuszczali. Według Zosi, nawet przy pomyślnym wietrze trzeba było około dwóch godzin, żeby dopłynąć do zachodniego brzegu.

Kiedy mimochodem wspomniała o trzeciej wyspie, niewidocznej z przystani, oczy im się zaświeciły.

– Popłyńmy tam! – zapaliła się Agnieszka. Uwielbiała takie nieplanowane wyprawy. Wiecie co? Zabierzemy śpiwory i spędzimy noc pod gołym niebem!

–    Świetny pomysł! – odpowiedział Piotrek – co ty na to, Zosiu?

Zosia poderwała się od stołu.

– Tak! Popłyńmy dzisiaj! Pogoda jest świetna, jest jeszcze wcześnie – około południa powinniśmy być na miejscu!

W ciągu godziny byli spakowani i gotowi do drogi. W domu zapowiedzieli, że wrócą następnego dnia wieczorem.

Słońce było w zenicie, kiedy dopłynęli do wyspy. Przycumowali przy małym, drewnianym pomoście, kilka kroków od plaży.

–    Kąpiemy się! Jaka wspaniała woda! – Agnieszka niewiele myśląc zrzuciła koszulę, szorty i wbiegła do wody. Zosia pobiegła za nią. Po chwili obie wesoło pluskały się w płytkiej wodzie.

Piotrek usiadł na rozłożonym kocu. Widok dwóch skąpo ubranych dziewcząt podniecił go; poczuł, jak twardniejący członek wypycha mu kąpielówki. Na wszelki wypadek położył się na brzuchu.

–    Chodź do nas! – zawołała Agnieszka, machając ręką.

–    Dobrze mi tutaj! – odkrzyknął – popływam trochę później!

Oparł brodę na rękach i zamknął oczy. Wciąż miał przed sobą obraz baraszkujących dziewcząt. Pogrążył się w marzeniach.

Niespodziewanie poczuł strumień chłodnej wody na plecach. Poderwał się. Agnieszka stała obok, śmiejąc się serdecznie. Mokry kostium ściśle przylegał jej do ciała, długie włosy odrzuciła do tyłu.

– Wstawaj, leniu! – nagle jej wzrok zatrzymał się na opiętych kąpielówkach chłopaka. Przytuliła się do niego gładząc po napiętym członku. Był bardzo duży i twardy.

– Może rzeczywiście lepiej, żebyś tu został – powiedziała, znów się uśmiechając – nie chcesz przecież nastraszyć Zosi!

Ścisnęła go mocno, po czym uciekła z powrotem do wody.

Pobiegł za nią, nie bacząc na Zosię, przyglądającą mu się z nie ukrywanym zainteresowaniem. Po chwili był w wodzie.

–    Bawimy się w berka! – krzyknęła Agnieszka – Piotrek, ty zaczynasz!

Rzucił się w jej kierunku. Odbiła się nogami od dna i zanurkowała. Piotrek szybko zrezygnował z pościgu – dobrze wiedział, że jest doskonałą pływaczką.

Odwrócił się w stronę Zosi. Dziewczyna zaczęła uciekać w stronę brzegu. Po chwili biegła już po mokrym piasku. Piotrek był tuż za nią. Zosia próbowała uskoczyć w bok, potknęła się i przewróciła.

Upadł obok i widząc, że się jej nic nie stało, klepnął ją lekko po wypiętym tyłeczku. Natychmiast oddała klapsa i zerwała się na nogi, głośno się śmiejąc.

Piotrek, widząc Agnieszkę wychodzącą z wody, skoczył w jej kierunku. Agnieszka krzyknęła i razem z Zosią zaczęły uciekać w kierunku łódki. Dogonił je wkrótce i wszyscy, ciężko dysząc, upadli na piasek.

–    Wygrałem! – stwierdził Piotrek – złapałem was obie na raz!

–    Tak, to prawda, teraz masz nas obie – odpowiedziała Agnieszka, gładząc go po ramionach -mnie znasz już dosyć dobrze, pora, żebyś lepiej poznał Zosię.

Przejechała ręką po plecach klęczącej obok Zosi i powoli rozpięła jej staniczek. Zosia zadrżała. Piotrek poczuł, jak członek rośnie mu w spodenkach. Patrzył z pożądaniem na kształtne, dziewczęce piersi. Zosia próbowała je zasłonić, ale Agnieszka ją powstrzymała.

–    Nic się nie bój, nikt nie zrobi ci krzywdy – szeptała.

Chwyciła Piotrka za rękę i położyła ją na piersi Zosi. Dziewczyna cicho westchnęła i zamknęła oczy.

– Aga. – Piotrek popatrzył pytającym wzrokiem na Agnieszkę. Uśmiechnęła się i skinęła głową.

– Tak, bardzo tego chcę, chcę żeby Zosi było tak wspaniale, jak mnie wtedy z tobą. – odpowiedziała.

Słysząc jej słowa Zosia szeroko otworzyła oczy.

–    Aga, tak nie można. – zaczęła.

–    Cicho dzieciaku – odpowiedziała – przecież wszyscy tego chcemy.

Podała im ręce i pomogła wstać. Popchnęła lekko Piotrka w kierunku Zosi. Ich ciała przylgnęły do siebie, a usta spotkały w długim, namiętnym pocałunku.

Agnieszka uklękła i pomogła im pozbyć się resztek ubrania. Stali teraz przed nią zupełnie nadzy.

Napięty członek ślizgał się po płaskim brzuchu dziewczyny, zostawiając na nim mokre ślady. Zosia rozkoszowała się jego dotykiem, coraz śmielej oddając pocałunki. Jej ręce zachłannie odkrywały ciało chłopaka. Czuła gwałtownie narastające podniecenie – tak, była gotowa na ten pierwszy raz, właśnie tutaj, pod gołym niebem! Piotrek pieścił teraz jej piersi, zlizywał krople wody spływające po brzuchu aż dotarł do zgrabnego wzgórka pokrytego drobnymi, złotymi włoskami. Jego język dotknął wilgotnej szparki. Zosia wspięła się na palce, odrzucając głowę do tyłu.

–    Piotruś, tutaj… – Agnieszka pokazywała koce i śpiwory rozłożone na trawie. Pomyślała o wszystkim. Kiedy byli zajęci sobą, szybko przygotowała wspaniałe łoże pomiędzy wysokimi drzewami.

Chłopak wziął Zosię na ręce i delikatnie ułożył na grubych kocach.

Leżała drżąc z podniecenia, niecierpliwie czekając dalszych pieszczot. Agnieszka pochyliła się nad nią, drażniąc sterczące sutki. Piotrek łagodnym ruchem rozsunął nogi Zosi, zagłębiaj ąc j ęzyk w rozchyloną cipkę.

–    Tak, tak – jęczała Zosia – och, jak wspaniale! Aga, chcę cię zobaczyć całą.

Agnieszka zrzuciła kostium.

Na widok dwóch nagich, leżących obok siebie dziewcząt Piotrek z trudem powstrzymał wybuch.

–    Chodź. – Zosia zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła ku sobie.

Wszedł w nią od razu, czuj ąc jedynie lekki opór.

–    Piotruś, nic nie boli, nic a nic. – szeptała nieprzytomnie – jeszcze, jeszcze!

Chłopak oparł się na rękach, wchodząc jeszcze głębiej. Zosia wychodziła mu naprzeciw, wysoko unosząc biodra. Chwycił ją za nogi i zarzucił je sobie na ramiona. Podłożył ręce pod pupę i uniósł ją w górę. Raz po raz sięgał głęboko, czując jak cipka rytmicznie zaciska się na jego członku.

–    Mocniej, mocniej, o tak, Boże, już nie mogę. – jęczała Zosia, przygryzając brzeg koca.

Orgazm wstrząsnął jej ciałem. Piotrek wyszedł z niej w ostatniej chwili i w tym momencie Agnieszka chwyciła go za członka. Dwa krótkie ruchy ręką wystarczyły, żeby go wyzwolić.

Nasienie wylało się na brzuch i piersi Zosi. Agnieszka ściskała członka, potęgując siłę wytrysku. Zosia opuściła nogi i opadła bezwładnie na koc, głośno krzycząc z rozkoszy. Gorące krople wciąż spadały na jej ciało, dotykała ich palcami i rozcierała po opalonej skórze. Kiedy Piotrek pogłaskał ją po pulsującej szparce i pogładził łechtaczkę, wybuchła jeszcze raz.

Agnieszka lekko popchnęła chłopaka na koc. Przewrócił się na plecy, a ona położyła się obok, łakomie sięgając językiem ociekającego nasieniem członka. Po chwili objęła czubek ustami i zaczęła go lizać i ssać. Piotrek myślał, że oszaleje z rozkoszy.

Tymczasem Zosia przytuliła się do niego z drugiej strony, szepcząc mu do ucha:

–    Teraz Aga, proszę.

Nie potrzebował dalszej zachęty. Przyciągnął Agnieszkę do siebie. Usiadła na nim okrakiem, dotykając mokrą cipką sterczącego członka. Zachęcił ją, lekko chwytając za tyłeczek. Powoli osunęła się w dół, pochłaniając go w całości. Ogarnęło ją cudowne uczucie wypełnienia. -Piotruś, jesteś jeszcze większy i twardszy niż wtedy. – szeptała.

Przechyliła się do przodu, przybierając pozycje jeźdźca. Zaczęła ujeżdżać go jak wytrawna amazonka, rytmicznie unosząc się i opadając. Była tak mokra z podniecenia, że jej soki spływały po udach na ciało kochanka. Piotrek chwycił ją za kołyszące się piersi, wykonując okrągłe ruchy i drażniąc twarde sutki. Jęczała głośno, odpowiadając na jego pieszczoty coraz szybszymi ruchami. Chłopak zatrzymał ją na moment, przewrócił się na bok i po chwili już leżał na niej, rozsuwając nogami jej nogi. Zacisnęła rękę na jego członku, pocierając nim o łechtaczkę i pieszcząc rozchylone płatki. Jej oddech stawał się coraz szybszy, całe ciało drżało – wiedział, że jest bliska spełnienia.

Nie czekając dłużej, z mocą wdarł się do środka. Spieszył się, chcąc dogonić swoją partnerkę, która wiła się pod nim, nieprzytomnie krzycząc z rozkoszy. Zdążył na czas, tryskając w momencie, kiedy jej szparka zaczęła się rytmicznie zaciskać i kurczyć. Przycisnęła go do siebie, oplatając nogami. Głęboko w sobie poczuła gorące nasienie.

–    Wiecie co – powiedziała Agnieszka, robiąc niewinną minkę – coraz bardziej mi się tu podoba!

Roześmieli się. Czuli się cudownie odprężeni. Leżeli bez ruchu, dotykając się młodymi ciałami, przykryci jedynie cienkim kocem. Wiatr lekko kołysał koronami drzew, z daleka słychać było krzyczące gęsi i szum fal, uderzających o brzeg. Byli na zaczarowanej wyspie.

Piotrek ocknął się pierwszy. Nie wiedział, jak długo spał – nie pamiętał nawet, kiedy zasnął.

Spojrzał na leżącą obok Agnieszkę. Uśmiechała się przez sen, jej piersi unosiły w miarowym oddechu. Wzburzone włosy, spadające na dodawały jej uroku.

Zosia wtuliła się w niego z drugiej strony – czuł jej spokojny oddech na swoim ramieniu.

Delikatnie odsunął jej rękę i ostrożnie wstał. Poruszyła się niespokojnie i przesunęła w stronę Agnieszki. Piotrek poprawił koc, przykrywający dziewczęta poczym odszedł kawałek i powoli ubrał się.

Rozejrzał się uważnie dookoła. Pora znaleźć miejsce na obozowisko – pomyślał. Po chwili zastanowienie wybrał małą polankę, otoczoną z trzech stron drzewami. Przeniesienie bagaży z łódki zajęło mu zaledwie kilkanaście minut. Szybko rozbił nieduży namiot i przygotował miejsce na ognisko.

Właśnie rozpakowywał plecak z prowiantem, kiedy usłyszał nadchodzące dziewczyny. Agnieszka podeszła do niego i cmoknęła go w policzek, rzucając na trawę przyniesione śpiwory i koce.

–    Kocham cię – powiedziała.

Zosia stanęła obok.

–    Było wspaniale. – szepnęła, lekko się czerwieniąc.

Agnieszka przytaknęła.

– Tak, Piotruś jest wspaniały! Musimy dbać o niego, żeby był dla nas dobry – mrugnęła łobuzersko okiem.