Ciepły, jesienny wieczór

Był ciepły, jesienny wieczór. Miękki fotel na balkonie był rajem dla ciała po ciężkim dniu. Wiadomo, nauka. Teraz tylko trzymał słuchawki z ulubioną muzyką na uszach. Błogostan. Metropolia zasypiała. Lubił dużo myśleć o tej porze, o drugim obliczu swojego miasta i jego mieszkańcach. Czuł się w tych chwilach samotny, mimo że był dosyć lubianym osobnikiem. Zawsze czuł się samotny, szczególnie idąc ulicą, w tłumie. Cztery ściany jego pokoju przytłaczały go niemiłosiernie. Postanowił wyjść. Szedł ciemnymi uliczkami, z dala od zgiełku. Jedyny hałas to były dzwięki z jego słuchawek. Bez muzyki nie istniał. Delektował się nią jak najwyborniejszym winem. Spojrzał w niebo – chmury. Niewesoło, może padać. Olał to, postanowił zająć się swoim zrujnowanym wnętrznem. Łapała go pospolita deprecha egzystencjonalna. Tak rozmyślając wpadł na kogoś. Zderzyli się barkami. Ktoś coś krzyknął do niego. Oczywiście nawet nie zwrócił uwagi na to. Szedł dalej. Zbliżała się godzina 2:30. Coraz bardziej się chmurzyło. On nie miał jednak zamiaru wracać do domu. Było mu dobrze. Ukojenie niespokojnego ducha. I wtedy znowu zderzył się z kimś barkiem. Tym razem postanowił się obejrzeć. Jakież było jego zdumienie, kiedy zamiast przypakowanego dresiarza lub menela ujrzał ciemnowłosą kobietę. Miała na sobie długi, czarny płaszcz z cienkiej skóry. Jednak najbardziej zadziwiły go ciemne okulary. Nie mógł pojąć, po co jej w nocy okulary. Po chwili wzajemnego obrzucania się spojrzeniami, nawiązali dialog.

– Znowu ty? – spytała nieznajoma

– No, eee, na to wygląda – odpowiedział zmieszany.

– Yhm. Miłego spaceru – rzekła i zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.

Był pod wrażeniem. Ta kobieta była niesamowita. Jego myśli odbiegły daleko od własnych problemów. Tak bardzo go zaintrygowała, że podjął decyzję – poszuka jej. Dowie się kim jest. Ruszył więc w tę stronę, w którą poszła ciemnowłosa kobieta. Rozglądał się usilnie. Chodził po rewirach, których po zmroku, nawet za dnia, lepiej nie odwiedzać. To nie mogło się skończyć dobrze. Po drodze oglądał krajobraz biednych, ciemnych uliczek. Niestety, wyglądało to radczej niewesoło. Obrazki przypominały mu zdjęcia z państw trzeciego świata. Wzbierała w nim wrogość do tych, którzy doprowadzili do takiej sytuacji. Przez głowę przeszła mu myśl, że dobrze by było, gdyby teraz skończył te „podniosłe” rozważania i zajął się swoją własną sytuacją, która robiła się coraz to bardziej nieciekawa. Słyszał zachrypnięte, grube głosy, które na pewno nie należały do żadnego z jego kolegów. Nie chciał ujawniać swej obecności, aby kogoś tym nie rozdrażnić, więc skręcił w stronę ciszy. A obiektu poszukiwań jak nie było, tak nie ma.

I stało się wreszcie to, czego sie obawiał. Został uderzony w skroń, co porządnie go zamroczyło i wrzucony wprost do kontenera na śmieci. Napastnik skoczył na niego. Zaczęła się szarpanina, w której nie miał jednak żadnych szans. Postanowił się poddać i uspokoił się. Chuligan także. I w tej chwili zaczęło się dziać coś nieprawdopodobnego. Agresor wyjął chusteczki higieniczne i wytarł krew cieknącą z twarzy napadniętego. Ten zaś, kiedy tylko odzyskał ostrość w oczach, spojrzał i zobaczył postać w długim płaszczu, ze znajomymi ciemnymi okularami i imponującymi, długimi, czarnymi włosami. Nie wiedział, co o tym sądzić. Pustka w głowie. Tymczasem nieznajoma zdjęła okulary i spojrzała mu prosto w oczy ognistym spojrzeniem.

– Znowu ty?!

– Taa-aak- brzmiała odpowiedź.

– Zbyt dużo sobie pozwalasz, chłopcze.

Ciemnowłosa zrzuciła płaszcz. Zaczęła głaskać go po głowie, klatce piersiowej, brzuchu. On jednak nadal był oszołomiony, nie zdążył sobie jeszcze tego ułożyć. Kazała mu zdjąć kurtkę. Zawahał się, nie był pewien czy rzeczywiście tego chce. Dostał za to sugestywnego plaska w policzek. Sytuacja wymykała się spod kontroli. Właściwie już dawno się wymknęła. Ona miała zamiar go po prostu zgwałcić. Już nie protestował specjalnie. Im dłużej na nią patrzył, tym mniejszy opór stawiał. Wszystko szło w „dobrą” stronę. Pozbywali się kolejnych warstw ubrania. Wyjątkowo gorąco zrobiło się miedzy nimi, kiedy zostali w samej bieliźnie. Teraz miał okazję żeby się jej dokładnie przyjrzeć. Duże brązowe oczy, ozdobione długimi rzęsami i regularnymi brwiami, trochę zasłonięte przez te wspaniałe ciemne włosy oraz pełne usta robiły niemałe wrażenie. I jeszcze to diabelskie spojrzenie. Następnie (jak każdy normalny facet by zrobił) zwrócił uwagę na ukryte pod biustonoszem piersi. Podniecenie szarpnęło nim. Zapragnął poczuć te idealne kształty w swoich dłoniah. Stanik opadł, wrażenia wzrosły. Zauważył, że nieznajoma jest niesłychanie podobna do jednej z jego ulubionych fotomodelek.

Akcja nabierała tempa. On był już nagi, a ona miała na sobie jedynie fioletowo-białe majtki z koronkowym wykończeniem. Nieznajoma zdecydowała, że uchyli nieba partnerowi i zaczęła „ustną robotę”. Tego się nie spodziewał. Ale cóż, postanowił się odprężyć i traktować sytuację jako dar od losu. Nieznajoma miała wprawę. Jej łakome usta i sprężysty jezyk efektownie pracowały nad jego przyrodzeniem. Pomyślał, że ostatnio tak dobrze to było mu w łonie matki. Poczuł zbliżajacy się orgazm. Ona jednak wykazała się świetnym wyczuciem i w porę skończyła swoją rolę przy jego penisie. Pomyślał, że to chyba jego kolej. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i sprawnie przerzucił nieznajomą na plecy. Płożył się miedzy jej nogami i zdjął imponujące stringi. Rozchylił jej uda. Widok rozpalonej kobiecości na chwilę zamurował go. Jednak wziął się w garść i zrobił użytek z języka. Wydawało mu się, że nie był w tym dobry, ale wkładał w to teraz dużo uczucia, które po chwili zaprocentowało w postaci rozkosznego pojękiwania nieznajomej. Spojrzał jej w oczy. I znowu został zniewolony. Jeszcze raz ten wzrok zrobił na nim ogromne wrażenie. Nagle spadła z nieba jedna kropla, druga, trzecia i kilka kolejnych. Lało jak nigdy. Im to nie przeszkodziło. Ona domagała się akcji. Przyciągnęła go do swojej twarzy. Jej mina wydała jasny rozkaz. Wziął więc głęboki oddech i zdecydowanym ruchem wszedł w nią. Posuwał ja dosyć chaotycznie, doznał dziwnego uczucia. Nie widział co robić, nie mógł uwierzyć, że ta cała piękność jest cała jego, może z nią zrobić co chce. Te myśli nie pozwalały mu się skupić. Nieznajoma pomogła mu znacznie w koncentracji wbijając swoje poznokcie w jego plecy. Pomyślał, że dobrze by było gdyby ten „dar losu” także był zadowolony, więc poszedł na całość. Regularnymi ruchami nurkował w niej tak głęboko, jak tylko pozwalały mu jego warunki. Najwyraźniej skutkowało, bo kobieta zaczęła jednoznacznie syczeć. Podniecenie po obu stronach rosło szybko jak ceny za wodę. Nieznajoma po raz kolejny go zaskoczyła wychodząc spod niego i siadając mu bez skrępowania na twarzy. Już wiedział- w łóżku była raczej egoistką. Ale wolał nie protestować i ponownie zaczął wwiercać się językiem w najwspanialszą muszelkę, jaką kiedykolwiek widział. Po chwili poczuł na swoim palu ciepłe wargi.

– A jednak… – pomyślał.

Ciągle padało. To już nie mogło długo potrwać. On poczuł w sobie odrobinę zapędów sadystycznych i brutalnie zasadził partnerce znienacka cztery palce. Na efekt nie czekał długo. Obserwował tylko jak ona wije się jak wąż, jak przechodzą ją dreszcze, jak zaciska się jej szparka. Po chwili przyszła kolej na niego. Ciemność przed oczami, eksplozja. To był koniec. A deszcz nadal nie przestawał padać.

„Co się teraz stanie?”, zastanawiał się zakłopotany. Robiło się zimno. Nieznajoma wstała i pierwszą rzeczą, którą założyła były ciemne okulary.

– Po co ci te okulary?

– Nie wnikaj! – ryknęła na niego.

„Czyżby nie miała orgazmu?”, pomyślał zakłopotany. „Nie, nie, przecież pamiętam…” Następnie po prostu się ubrała i wyszła z kontenera na śmieci, w którym się kochali.

– Następnym razem uważaj na siebie. Ciao! – rzuciła na pożegnanie.

A on leżał wciąż na deszczu, nagi, oszołomiony…