Wakacje – część 4

Była ósma rano, kiedy obudził je szum deszczu. W pokoju panował półmrok. Podbiegły do okna. Bure chmury zakrywały niebo, a duże krople deszczu bębniły w parapet i spływały po szybie.

–    Zdaje mi się, że nici z naszego rejsu – zmartwiła się Agnieszka.

Upadła z powrotem na łóżko i przeciągnęła się, wysoko podkurczając nogi. Zosia podeszła bliżej, przykucnęła i oparła głowę o poduszkę. Agnieszka czuła, jak pieści ją wzrokiem. Powoli rozsunęła nogi, odsłaniając motylka o różowych skrzydełkach.

– Aga – zapytała nagle Zosia – pomożesz mi ogolić cipkę? Chciałabym, żeby była taka gładka, jak twoja!

Agnieszka roześmiała się serdecznie.

–    Kiedy tylko zechcesz – odpowiedziała rozbawiona – będziesz wyglądała ładniej, niż panienka z Playboya!

Ułożyła Zosię na łóżku, wsunęła jej poduszkę pod plecy i za chwilę miękką szczotką rozczesywała skręcone spiralki.

– Te włoski wytniemy, te odrobinę skrócimy, a tutaj zostawimy małą grzywkę – wodziła palcem po futerku Zosi.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Skoczyły jak oparzone.

– Chwileczkę! – krzyknęła Agnieszka, narzucając krótką sukienkę na gołe ciało. Zosia owinęła się kołdrą i cofnęła w głąb pokoju.

–    Dziewczyny, to ja, Piotrek – mogę wejść?

–    Proszę.

– Cześć śpiochy! Widzę, że wyciągnąłem was z łóżka! – powiedział zmieszany – szedłem właśnie wziąć prysznic, kiedy usłyszałem wasze głosy. Stęskniłem się za tobą, Aga.

Agnieszka przytuliła się do niego.

–    Słyszałeś, o czym rozmawiałyśmy? – szepnęła mu do ucha.

–    No. niezupełnie. – zaczerwienił się, czując jej twarde sutki przez cienki materiał.

–    Oj, nieładnie! – odpowiedziała z udanym oburzeniem – gniewam się na ciebie!

Jej śmiejące się oczy mówiły jednak co innego. Całował jej gorące usta, uszy, szyję. Ona łagodnie gładziła go po ramionach, z zapamiętaniem oddając pocałunki.

Zajęci sobą, zapomnieli, że nie są sami.

–    Przepraszam. – szepnęła Zosia, przesuwając się obok – chciałam wyjść.

Agnieszka opanowała się, wstrzymując rękę Piotrka, pieszczącą jej piersi. Odwróciła się.

–    Zosiu, zostań! My już będziemy grzeczni!

–    Ale ja wcale nie chcę, żebyście byli grzeczni! Bo. bo ja bardzo was lubię! Naprawdę!

Uśmiechała się do nich, opierając się o ścianę i podtrzymując jedną ręką kołdrę.

–    Zobaczymy się na śniadaniu – mrugnęła okiem na pożegnanie.

– Fajna z niej dziewczyna – powiedział Piotrek, patrząc za odchodzącą Zosią – chłopaki pewnie szalej ą za nią!

–    A tobie co w głowie, ja ci nie wystarczam? – zażartowała.

–    Aga! – pogroził jej palcem.

Udając przestraszoną, uciekła w kąt pokoju.

– Wracaj, niedobra dziewczyno – powiedział, ruszając w jej kierunku. Agnieszka schowała się za łóżko, przyklękając na miękkim dywanie. Za moment był przy niej.

–    Teraz już cię nie wypuszczę – powiedział, udając że przekręca klucz w drzwiach. Jesteś zamknięta, a klucz właśnie wyrzuciłem przez okno.

– A nieprawda! Wiem, że jest tutaj! – niespodziewanym ruchem zsunęła mu spodnie i chwyciła za naprężonego ptaszka. Opadając na dywan, pociągnęła go za sobą.

– Prędko, uciekajmy stąd, chcę, żebyśmy byli sami, chcę być twoja, tylko twoja. – szeptała rozpalona – chodźmy.

Przytulił j ą mocniej.

–    Nie musimy nigdzie uciekać, Agnisiu. Jesteśmy sami! Wszyscy pojechali do miasta i wrócą dopiero wieczorem! Jest tylko Zosia, ale ona wie. – dzielił się z nią radosną nowiną.

Podniósł się i podał jej rękę. Posłusznie wstała, patrząc mu pytająco w oczy. Uśmiechnął się. Bez słowa zdjęła sukienkę. Zamknęła oczy.

Ostrożnie przeniósł ją na łóżko. Szybko zrzucił ubranie. Delikatnie pieścił językiem każdy centymetr jej ciała. Nie chciała dłużej czekać. Objęła go za szyję, gorączkowo szukając jego ust. Omdlała ze szczęścia, szeroko rozsunęła nogi, lekko uginając je w kolanach.

Bezbłędnie znalazł drogę. Zadrżała, czując jak w nią wchodzi. Zawahał się na moment. Przynagliła go niecierpliwym ruchem ręki. Pchnął mocniej i w tym samym momencie Agnieszka uniosła biodra do góry, wychodząc mu naprzeciw.

Wtargnął w nią na całą głębokość, przebijając napiętą pajęczynkę. Po raz pierwszy poczuł, jak bardzo jest ciasna.

Agnieszka krzyknęła z bólu, odruchowo zaciskaj ąc uda. Ponowił uderzenie, tym razem nieco delikatniej. Głośno jęcząc, oplotła go nogami, zaciskając się jeszcze mocniej. Pulsujące mięśnie otuliły nasadę członka. Cienka stróżka krwi spłynęła na prześcieradło.

–    Już po wszystkim, maleńka – czule całował ją po zamkniętych oczach – bardzo bolało?

–    Troszeczkę – szepnęła, czując, jak ból powoli odpływa i ogarnia ją fala niewysłowionego szczęścia.

Zaczerpnęła powietrza, jak przed skokiem do wody.

–    Piotruś, jeszcze.

Nie potrzebował dalszej zachęty. Odpowiadała bezbłędnie na jego rytmiczne ruchy. Jej biodra unosiły się i opadały. Otworzyła się szeroko, ogarniając go swoim ciepłem.

Piotrek uniósł się na rękach, zmieniając nieco pozycję. Jego członek drażnił teraz błyszczącą perełkę, a potem znikał między różowymi wargami. Szybciej, coraz szybciej…

–    Och, tak! Tak! – krzyczała nieprzytomnie, wijąc się z rozkoszy – napełnij mnie; już, teraz!

Napięła się jak struna, unosząc wysoko pupę. Przytrzymał ją za biodra, wszedł najgłębiej, jak mógł i rozpłynął się w niej.

Agnieszka poczuła, jak ciepła rzeka rozlewa się w niej, występuje z brzegów, i nie mieszcząc się w środku, spływa gorącą strużką na pościel.

Opadli na łóżko, wstrząsani siłą młodzieńczego spełnienia. Agnieszka cicho jęczała, delikatnie gładząc plecy ukochanego.

–    Aga, Aga. tak mi wspaniale – szeptał, zachłannie sięgając jej piersi.

Utonęli w głębokim pocałunku.