Kochając się na plaży

– Wychodzę ? krzyknęłam do rodziców i wyszłam z mieszkania. Pod blokiem czekało już na mnie bialutkie autko. Kiedy jego właściciel zobaczył, że zmierzam ku niemu, wysiadł, przywitał mnie pocałunkiem w policzek, otworzył drzwi i zapraszającym gestem wskazał miejsce z przodu. Wsiadłam, On również. Po chwili byliśmy już na trasie. Droga minęła szybko, przez cały czas rozmawialiśmy i żartowaliśmy sobie.

Zatrzymaliśmy się nad oddalonym o pewną odległość od naszego miasta jeziorem. Było gorąco, ale woda była jeszcze chłodna, nie nadawała się do kąpieli. Trzymając się za ręce spacerowaliśmy nad brzegiem. Na trawiastej plaży wylegiwali się ludzie łapiąc jedne z pierwszych gorących promieni słońca w tym roku. Ukochany zaproponował, żebyśmy wypożyczyli sobie łódkę i dopłynęli do przeciwległego, raczej nie obleganego przez ludzi brzegu. Zgodziłam się. Po chwili wskoczyliśmy oboje do wąskiej łódeczki, a On powiosłował w kierunku, jaki sobie wyznaczyliśmy. Pogoda była wspaniała. Słonko grzało bardzo mocno, było więc ciepło… Powiewał delikatny wietrzyk, który roznosił zapachy kwitnących kwiatów.

Po kilkunastu minutach staliśmy już po drugiej stronie jeziora. Dookoła rozciągała się masa drzew, był to prześliczny o tej porze roku las. Nad samym zejściem do wody rozciągał się kawałek piaszczystej plaży, na której nie było nikogo. Postanowiliśmy to wykorzystać. Ja pierwsza zrzuciłam z siebie wierzchnie ubrania i ułożyłam się wygodnie na piasku. On zrobił to samo. Patrzyłam, jak rozpina koszulę, spodnie, jak zdejmuje z siebie niemal wszystko. Po tym położył się na mnie, wspierał się łokciami o piasek. Zaczęliśmy się całować i pieścić. Miałam ogromną ochotę kochać się z nim w takim właśnie miejscu. Turlaliśmy się ze śmiechem po piasku, przekręciliśmy się tak, że teraz to ja leżałam na nim. Nasze stopy znajdowały się tuż przy tafli jeziora ? można było sięgnąć jej palcami.

Szybkimi ruchami pozbawiłam go spodenek. Jego ogier był już gotowy do zabawy. Objęłam go ręką, mój Darek zadrżał. Zawsze ten pierwszy dotyk jest taki… Podniecający. Uniosłam się, zdjęłam swoje majteczki. On rozpiął mój staniczek, po chwili odrzucił go na bok. Usiadłam na Jego biodrach wsuwając Jego nabrzmiałego członka do mojej spragnionej miłości dziurki. Zaczęłam rytmicznie się poruszać, delikatnie unosić. Najpierw obejmowałam go za ramiona, nachylając się muskałam ustami Jego twarz. Później zdecydowanie wsunęłam mu swój zwinny języczek do ust. Odwzajemniał moje pocałunki, nasze usta tańczyły w miłosnym rytmie.

Moje ruchy miednicą stały się coraz szybsze i mocniejsze. Wypełniał mnie całą, czułam, jak Jego ogier pulsuje wewnątrz mnie. Darek złapał mnie za biodra, trzymał mnie w mocnym uścisku. Później pieścił dłońmi moje piersi. Chciałam odwzajemnić czułość. Moja dłoń powędrowała do Jego jąder. Głaskałam je delikatnie, tak, żeby sprawić Mu dużą przyjemność. Szeptaliśmy sobie czułe słówka, opowiadaliśmy, co czujemy w danym momencie… Kiedy Darek powiedział, że zbliża się do szczytu, zsunęłam się z Niego nagle. Szybko objęłam Jego członka ustami. Lizałam go i pieściłam od nasady, po sam koniuszek. Moja dłoń znowu zaczęła pieścić Jego jądra, drugą pomagałam sobie w pieszczeniu członka. Po kilku zwinnych ruchach mojego języka, wystrzelił swoimi sokami wprost do moich ust. Tak to skończyliśmy. Pieściłam go ustami do samego końca, równocześnie doprowadzając się do szczytu paluszkami.

Później leżeliśmy przytuleni do siebie, zupełnie nadzy na piasku… Całowaliśmy się głaszcząc nawzajem swoje rozpalone ciała. Zerwaliśmy się dopiero wtedy, kiedy usłyszeliśmy, że nie jesteśmy sami. Ktoś szedł w naszą stronę. Pozbieraliśmy szybko swoje rzeczy, pół nadzy wskoczyliśmy na łódkę, a Darek powiosłował co sił, żeby oddalić się od tego miejsca… Jak się okazało, naszymi tropicielami okazała się jakaś młodziutka para… Ciekawe, czy powtórzyli naszą zabawę na piasku?