Nauczycielka – część 2

Po pierwszej lekcji poprosiłam Adama, żeby został w klasie. Kiedy wszyscy wyszli powiedziałam mu wprost, że wczoraj zrobiłam wielki błąd. Musiałam to powiedzieć, chociaż wcale tak nie czułam. Jestem twoją nauczycielką – tłumaczyłam – i coś takiego nie powinno się nigdy stać…

Słuchał mnie niespokojnie, czerwieniąc się i gryząc palce. Nie przypominał w niczym mojego wczorajszego kochanka i to sprawiło, że poczułam się pewniej i łatwiej mi się z nim rozmawiało.

–    To moja wina, pani profesor – powiedział kiedy skończyłam – nie mogłem się opanować. Ma pani rację, tak nie może dalej być. Przepraszam. Nic nikomu nie powiem, ale… naprawdę było pięknie, żadna dziewczyna nie może się z panią równać!

Pogroziłam mu palcem.

– Zapomnijmy już o tym. Niech to zostanie naszą słodką tajemnicą, ale nie wracajmy już do tego, dobrze?

–    Dobrze – odpowiedział, uśmiechnął się z zakłopotaniem i wyszedł.

Odetchnęłam z ulgą. Bałam się tej rozmowy, ale na szczęście chłopak okazał się bardzo rozsądny.

Zeszłam na dół, przeszłam obok przebieralni i natrysków i weszłam do łazienki. Uczesałam włosy i umalowałam usta. Spojrzałam w lustro i westchnęłam. Tak, wczorajszy dzień obudził we mnie ukryte pragnienia…

Kiedy zakręciłam wodę usłyszałam niewyraźne dźwięki dobiegające zza ściany. Nie, nie myliłam się, ktoś był w przebieralni dla dziewcząt. A przecież o tej porze nie ma żadnych zajęć! Wyszłam z łazienki i cicho otworzyłam drzwi do sąsiedniego pomieszczenia.

–    Jeszcze, jeszcze – usłyszałam – och, tak!

Dreszcz przebiegł mi po plecach. Zamknęłam drzwi za sobą i na palcach podeszłam do niskiego przepierzenia. Wychyliłam się i zobaczyłam ich.

Na szerokim materacu leżała młoda, ciemnowłosa dziewczyna, a na niej szczupły, krótko ostrzyżony mężczyzna. Miał na sobie tylko granatową koszulkę ze znakiem klubowym naszej szkoły. Poznałam go od razu – to był Mirek, nauczyciel gimnastyki!

Odwróciłam się i oparłam plecami o cienką ścianę. Moja ręka natychmiast powędrowała pod sukienkę. Zsunęłam majtki, namacałam budzący się do życia kwiatuszek i zaczęłam go pieścić. Za ścianą dziewczyna piszczała z rozkoszy, jej partner mówił coś do niej, potem ona krzyknęła i wszystko ucichło. Słychać było tylko ich przyśpieszony oddech.

Podniecona tą sytuacją podniosłam wyżej sukienkę, odsłaniając moje futerko i coraz mocniej drażniłam łechtaczkę. Nagle drzwi do przebieralni otworzyły się i stanął w nich Kazik. Popatrzył na mnie, zaskoczoną, wciąż z ręką między nogami, potem na leżące na podłodze majtki

i… uśmiechnął się. Szybko opuściłam spódnicę i położyłam palec na ustach. Zrozumiał, tym bardziej że właśnie rozległ się głos Mirka:

– Całkiem nieźle mała, ale potrzebujesz jeszcze trochę treningu. Przyjdź do mnie pojutrze, a teraz zmykaj, bo spóźnisz się na lekcje. I przypomnij Jance o jutrzejszym teście…

Rozległ się dzwonek. Złapałam Kazika za rękę i pociągnęłam w kąt. Koło nas przeszła Kasia, śliczna dziewczyna z IVd. Nigdy bym jej nie podejrzewała o romans z nauczycielem, była taka cicha i skromna. Stojąc bokiem do nas poprawiała włosy i obciągała bluzkę. Nie zauważyła nas i po chwili wymknęła się na korytarz. Odczekaliśmy chwilę i wyszliśmy za nią.

–    Wiedziałeś? – szepnęłam do Kazika.

– Tak. Dziewczyny przepadają za Mirkiem, a Kasia i Janka dosyć często go odwiedzają. Trudno im zabronić, są przecież dorosłe.

– A ty? Czy kiedyś próbowałeś? – zapytałam, nie dając mu skończyć. Nie chciałam, żeby mnie zapytał o to, co ja robiłam w przebieralni…

–    Czy próbowałem czego? – udawał, że nie rozumie.

–    Uwodzić uczennice!

Roześmiał się.

–    Wracajmy lepiej do pracy. Jeśli chcesz, możemy porozmawiać później.

A więc mam od czego zacząć. Tylko było mi trochę głupio, że przyłapał mnie wtedy w przebieralni…