Jagoda

Jagoda z wypiekami na twarzy oglądała kolorowe fotografie. Widok rozebranych par robiących TO podniecał ją niesamowicie. Zamknięta w swoim pokoju marzyła, że jest jedną z tych dziewcząt, kochających się ze wspaniałym mężczyzną…

Wciąż siedząc przy biurku, włożyła rękę pod szkolną spódniczkę. Dotknęła majtek i poczuła, że są troszeczkę mokre. Przez chwilę pieściła się, gładząc cipkę przez cienki materiał, a potem przeniosła się na łóżko. Ułożyła się wygodnie, podniosła do góry spódniczkę i zsunęła majtki.

Czasopismo zostało na biurku, już niepotrzebne…

Jagoda drażniła nabrzmiałą perełkę, jęcząc przy tym i kręcąc się na łóżku. Obraz wyimaginowanego kochanka przybierał coraz bardziej realne kształty. Tym razem był to Karol, kolega z klasy. Przystojny, sympatyczny i odrobinę nieśmiały. Wiele razy myślała o nim…

Rozsunęła nieco nogi, uniosła biodra i wsunęła palec w śliską szczelinkę. Głęboko i mocno, tak jak by to zrobił ukochany chłopak… Och, jak wspaniale! Teraz drugi palec… Po raz kolejny wyobrażała sobie, jak twardy członek przebija elastyczną ściankę broniącą wstępu do środka. Troszeczkę boli, ale to nic w porównaniu z cudownym uczuciem, które ogarnia ją całą…

Jagoda zamknęła oczy. Jej palce przebiegały coraz szybciej i szybciej, szparka otworzyła się szeroko, gotowa na przyjęcie gorącej fali…

Krzyknęła i mocno ścisnęła rękę między nogami. Cudowne uczucie spełnienia przytłaczało ją, wciąż jeszcze pieściła się, chcąc przedłużyć je w nieskończoność. Wydawało się jej, że czuje wypełniające ją ciepło kochanka. Jej młode ciało drżało, wstrząsane silnym orgazmem.

Ciężko dysząc przewróciła się na bok i zwinęła w kłębek. Bardzo lubiła tę pozycję – często zasypiała tak, przytulona do poduszki. Dotknęła mokrymi palcami ust. Zlizywała słodki nektar, potem jeszcze raz dotknęła ręką gorącego źródełka, rozkoszując się swoimi sokami.

–    Ciekawe, czy smak chłopaka jest równie przyjemny – pomyślała. Och, jak bardzo chciałabym spróbować!

Teraz jednak była sama. Pogładziła delikatne futerko i nagle przypomniała sobie. Jeszcze wczoraj kupiła maszynkę do golenia i zdecydowała, że usunie wszystkie włoski. Na zdjęciach widziała dziewczyny z gołymi cipkami i bardzo jej się to spodobało.

Jagoda wstała, poprawiła łóżko i weszła do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz i zrzuciła ubranie. Rozebrana stanęła przed dużym lustrem. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Była bardzo ładna. Miała ujmującą, pogodną twarz i piękne, piwne oczy. Kilka piegów na zgrabnym nosku dodawało jej uroku. Lekko skręcone, złociste włosy opadały na zgrabne piersi.

Dotknęła jasnobrązowych, wysoko uniesionych sutków. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Pogładziła aksamitną skórę na płaskim brzuchu i przejechała palcami po puszystym trójkącie, muskając drżącego motylka. Znów ta kusząca przyjemność…

Nie, nie teraz! Szybko zrzuciła buty i skarpetki i weszła pod prysznic. Woda chłodziła jej rozpalone ciało, srebrzyste krople spływały małymi strumykami po piersiach, brzuchu i długich, smukłych nogach. Złapała gąbkę, namydliła się i umyła. Jeszcze tylko włosy, twarz i już po chwili wycierała się szorstkim ręcznikiem.

Zakręciła wodę, otworzyła szafkę i wyjęła krem do golenia. Usiadła na brzegu wanny, rozsunęła nogi i rozprowadziła piankę, a potem wolnymi ruchami zaczęła golić włoski. Biała plama pomiędzy jej nogami powoli zmniejszała się, odsłaniając zaróżowioną skórę.

Po pół godzinie zabieg był skończony. Jagoda wstała i trzymając w ręku małe lusterko krytycznie oceniła efekty swojej pracy.

–    Całkiem nieźle – stwierdziła z zadowoleniem – właśnie tak, jak chciałam!

Wtarła trochę pachnącej oliwki w zaczerwienioną skórę i założyła czystą bieliznę.

Odezwał się telefon. Jagoda narzuciła szlafrok i pobiegła do swojego pokoju. To była Iga, jej najbliższa przyjaciółka.

–    Cześć Jagoda! Co porabiasz?

–    Nie uwierzysz! W końcu to zrobiłam…

–    Nie! Z kim?

–    Iga, przestań! Chciałam ci powiedzieć, że się ogoliłam…

–    Aha! I co dalej?

–    Fajnie!

–    To dobrze! Musisz jak najszybciej wypróbować…

–    Wariatka! A ty wypróbowałaś?

–    No, nie do końca… Ale Jacek jest zachwycony!

–    Co ty! Pokazywałaś mu?

–    No przecież jest moim chłopakiem!

–    Racja… Wiesz, zazdroszczę ci.

–    Jacka?

–    Nie, tego, że masz chłopaka! A ja ciągle jestem sama.

–    Jesteś zbyt wybredna.

Jagoda rozciągnęła się na łóżku. Jak każda dziewczyna w jej wieku, lubiła takie rozmowy.

–    Może po prostu nie mam szczęścia…

–    Uwierz, że masz…

II

Jagoda wybiegła z domu, w pośpiechu narzucając kurtkę. W ostatniej chwili zdążyła na autobus do szkoły. Usiadła na wolnym siedzeniu i spojrzała w okno.

–    Znowu będzie padać – pomyślała z żalem – chyba będą nici z jutrzejszej wycieczki…

Zaplanowały z Igą, że wybiorą się w sobotę za miasto. Jacek miał jechać z nimi i obiecał, że zabierze ze sobą młodszego brata, rówieśnika Jagody. Ciekawe, jaki on jest – zastanawiała się

–    Iga mówiła, że bardzo fajny…

Do klasy wpadła już po dzwonku – na szczęście nie było jeszcze nauczyciela. Usiadła obok Igi, w pośpiechu wyciągaj ąc zeszyt.

–    Od kiedy to jesteś taka pilna? – Iga przyglądała się jej ze zdziwieniem.

–    Masz zadanie? – rzeczowo zapytała Jagoda.

–    Mam… Przecież wiesz, że Jacek jest dobry z matmy.

–    Szczęściara. Dawaj, ja nie miałam czasu…

–    Ale miałam czas się ogolić!

–    Cicho! Powiedziałam ci, ale nie po to, żeby wszyscy wiedzieli!

–    No już dobrze…

Jagoda pochyliła się nad zeszytem. Właśnie kończyła, kiedy do klasy wszedł nauczyciel, prowadząc ze sobą wysokiego, przystojnego chłopaka. Jagoda przyjrzała mu się uważnie. Nie wiedziała dlaczego, ale od razu się jej spodobał. Miał w sobie coś takiego… dobrego. Stał spokojnie z boku, ciekawie rozglądając się po klasie.

–    To jest Artur, od dzisiaj wasz nowy kolega – powiedział lakonicznie    nauczyciel.    Mam

nadzieję, że zaopiekujecie się nim. Proszę, siadaj – wskazał na pustą ławkę.

Iga odwróciła się do Jagody.

–    To jest chłopak dla ciebie – powiedziała z przekonaniem – czuję to…

–    Przestań!

–    Zobaczysz, że mam rację… Muszę was poznać!

Na długiej przerwie Iga zostawiła Jagodę samą i podeszła do Artura. Coś mu mówiła, pokazując na przyjaciółkę. Chłopak spojrzał w jej kierunku i uśmiechnął się, potakując głową. Jagoda zaczerwieniła się.

–    Co mu powiedziałaś, szalona? – dopytywała się, kiedy znalazły się same.

–    Nic takiego. Po prostu przedstawiłam cię na odległość. Zgodził się ze    mną,    że    jesteś

najładniejszą dziewczyną w klasie.

–    Iga!

–    Teraz reszta należy do ciebie. Podobasz mu się…

III

Po rozstaniu z Igą Jagoda zdecydowała, że wróci do domu pieszo. Chciała jeszcze wstąpić po drodze do sklepu muzycznego i obejrzeć nowości. Pod drzwiami wpadła na Artura.

–    Przepraszam… – powiedziała, cofając się na chodnik.

Spojrzał na nią wesoło.

– Jagoda… Najładniejsza dziewczyna w szkole! Śledzisz mnie?

–    Źle zapamiętałeś – najładniejsza w klasie! – odparowała. I wcale cię nie śledzę!

–    Ja nie powtarzam za Igą – to po prostu moje zdanie… I wiem, że mnie nie śledzisz – to ja szedłem za tobą!

–    Dlaczego?

–    To ten wiersz, który mówiłaś na polskim. Pomyślałem sobie wtedy: ciekawa dziewczyna…

Jagoda nie wiedziała, co odpowiedzieć. Żartuje, czy mówi poważnie? Dziwny ten Artur. Zupełnie inny niż chłopcy z klasy…

– Zajrzyjmy do środka – zaproponował – ja też lubię muzykę. Otworzył drzwi i podał jej rękę. Chodź…

Wyszli po dobrej godzinie, śmiejąc się głośno.

–    Jesteś nieznośny – powiedziała Jagoda – myślałam, że zamęczysz tego sprzedawcę!

–    Ale ja naprawdę szukam tej płyty! Nie moja wina, ze on nie wie, co ma w sklepie.

–    Artur… Muszę już wracać do domu.

–    Odprowadzę cię.

–    Dobrze…

Okazało się, że mieszkają bardzo blisko siebie. Dosłownie kilka kroków. Stanęli przed domem Jagody.

–    Jutro sobota… – odezwał się Artur – dasz się namówić na spacer?

–    Wyjeżdżam za miasto, nie mogę. Może innym razem…

– Szkoda… Ale gdyby coś się zmieniło, zadzwoń, dobrze? Będę w domu.

IV

Artur przewracał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. To był bardzo długi dzień… Nowe mieszkanie, nowa szkoła i oczywiście Jagoda…

Nie mógł o niej zapomnieć. Wciąż widział jej szeroko otwarte oczy, kiedy na pożegnanie powiedział jej, że jest piękna. Pocałowała go i uciekła…

Na wspomnienie tej chwili poczuł rosnące podniecenie. Dotknął naprężonego członka i zaczął go lekko ściskać. Powoli przesuwał po nim ręką, wyobrażając sobie, że Jagoda leży obok, przytulona do niego. Był pewien, że nigdy nie miała chłopaka i to podniecało go jeszcze bardziej. Sam zrobił TO całkiem niedawno, ze starszą o kilka lat dziewczyną z sąsiedztwa. Właściwie to ona zrobiła to z nim… W każdym razie spróbował zakazanego owocu i ogromnie mu się podobało.

Coraz bardziej rozpalony napiął mięśnie i jeszcze szybciej drażnił czubek członka. Napięcie gwałtownie rosło, czuł, że za chwilę eksploduje. Przezroczysty śluz błyszczał na purpurowej główce, wypływało go coraz więcej aż w końcu strumień białego deszczu wystrzelił w górę.

Artur, ciężko dysząc zatrzymał rękę, cofnął biodra i mocno ścisnął członka. Gęste krople spływały na pokręcone włoski a na brzuchu powstała mała kałuża.

–    Muszę ją mieć – pomyślał.

Jagoda z niecierpliwością wyglądała przez okno. Od rana lało jak z cebra, było ciemno i ponuro. Iga już dzwoniła mówiąc, że z wycieczki nici. Nie zmartwiło jej to. Jeszcze wczoraj zdecydowała, że nie pojedzie. Był przecież Artur! Coś ją ciągnęło do tego chłopaka, po prostu chciała z nim być…

A może zakochałam się? – pytała sama siebie. Czy to możliwe, żeby tak od razu?

Kiedy rodzice powiedzieli je wczoraj, że muszą wyjechać w interesach na dwa dni, z trudem ukryła radość. Zaraz po ich wyjściu zadzwoniła do Artura. Bardzo się ucieszył.

–    Na spacer nie pójdziemy – głośno myślał – więc może do kina. Co ty na to?

–    Dobrze…

–    Będę u ciebie za pół godziny. Zdążysz?

–    Tak, oczywiście. Będę czekała.

Odłożyła słuchawkę i wpadła do łazienki. Zdjęła spodnie, bluzkę, potem biustonosz i majtki. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze, jakby chciała się upewnić. Tak, jestem zdecydowana!

–    powiedziała głośno. Naprawdę chcę tego!

Na gołe ciało narzuciła krótką sukienkę i słysząc dzwonek, wyszła do przedpokoju.

Otworzyła drzwi. W progu stał Artur.

–    Cześć Jagoda! Jesteś gotowa?

–    Tak, wejdź… – odpowiedziała. Jesteś cały przemoknięty, ściągaj kurtkę!

–    Przecież mieliśmy iść do kina, spóźnimy się.

–    Artur, jest tak paskudnie i zimno… Może pożyczymy jakiś film i obejrzymy tutaj? Nie ma nikogo w domu, jestem sama!

–    Naprawdę? Mamy więc wolną chatę! Czy warto tracić czas na oglądanie filmu?

–    Masz inną propozycję? – spytała, patrząc mu filuternie w oczy.

– No… – zrobił poważną minę – może zbierasz znaczki albo pocztówki, a może pudełka od papierosów i chciałabyś mi je pokazać?

Jagoda wybuchnęła śmiechem.

–    Artur, przestań się wygłupiać!

–    To może… może chcesz mnie pocałować?

–    Zgadłeś…

Pogładził ją po włosach. Pochyliła głowę i oparła na jego ramieniu. Jej bliskość podniecała go. Kiedy dotknął nieśmiało jej drżącego ciała zrozumiał, że dziewczyna pragnie tego samego co on.

–    A może ja chcę czegoś więcej, niż pocałunków – szepnęła, rozpinając mu koszulę. Szybko rozebrała go i po chwili stał przed nią nagi, starając się zakryć wysoko uniesionego członka. Wtedy Jagoda cofnęła się kilka kroków i zdjęła sukienkę, pozwalając mu nacieszyć się widokiem swego zgrabnego ciała.

–    Odsuń rękę – poprosiła – co tam chowasz?

Posłuchał, a ona pieściła wzrokiem jego męskość odruchowo głaszcząc ogolony wzgórek, a potem podbiegła obejmując go z całej siły. Członek dotknął jej pępka, zostawiając mokre ślady na skórze.

– Ja też już jestem mokra! – powiedziała. Popatrz! – wzięła go za rękę i przyłożyła j ą do gorącego pączuszka. To chyba dobrze, prawda?

–    Wspaniale!

Zachłannie poznawał jej ciało. Jego palce przesuwały się wolno wzdłuż śliskiej szczelinki, dziewczyna cicho wzdychała… Oparła jedną rękę na jego ramieniu, a drugą bawiła się jego „ptaszkiem”. W końcu zaprowadziła go do sypialni, i ułożyła się na łóżku. Przez moment patrzyli na siebie – on z miłością i pożądaniem, ona z pewnym napięciem, wiedząc, że zaraz stanie się to, o czym od dawna marzyła. Nie bała się niczego; przyjemny dreszcz przebiegł przez jej ciało – była gotowa…

Artur nachylił się, głaszcząc jej piersi a potem uklęknął nad nią w ten sposób, że członek znalazł się pomiędzy ciepłymi wzgórkami. Jagoda oburącz ścisnęła piersi, otulając nimi jego męskość. Chłopak powoli ślizgał się po gładkiej skórze podniecając się coraz mocniej; wolną ręką sięgnął do tyłu i namacał drżącą „myszkę”. Pieścił ją palcami, potem drażnił łechtaczkę… W odpowiedzi Jagoda zaczęła mruczeć i pojękiwać.

Wtedy Artur położył się pomiędzy jej nogami i dotknął językiem miękkich i wilgotnych płatków. Zlizywał łakomie wypływający ze szparki nektar, a potem rozsunął palcami skrzydełka i włożył język głębiej. Jagoda poruszała lekko pupą, coraz bardziej podniecona. Kiedy oblizywał twardy guziczek podnosiła biodra w górę i jęczała głośno, prosząc o jeszcze…

W ten sposób chłopak doprowadził ją do samej krawędzi – zaledwie kilka chwil dzieliło j ą od orgazmu. Widząc to zatrzymał się, uniósł na rękach i położył się na niej. Jagoda, czując ciepły dotyk pomiędzy nogami objęła go mocno. Kiedy wszedł w nią, krzyknęła z bólu. Pozostał w niej na chwilę nie robiąc żadnego ruchu.

–    Kochaj mnie – szepnęła, starając się uśmiechnąć – już nie boli.

Artur ostrożnie poruszał się w przytulnym gniazdku, wchodząc płytko i naciskając delikatnie. Wkrótce dwa młode ciała zaczęły falować w zgodnym rytmie… Za każdym pchnięciem Jagoda prężyła się i napinała mięśnie, wpijając się kurczowo palcami w plecy chłopaka.

–    Tak mi dobrze – usłyszał jej głos – nie myślałam, że to tak… och…

Kołysali się coraz szybciej. Jagoda dawno zapomniała o bólu. Uczucie szczęścia potężniało w niej, intuicyjnie wyczuwała, że Artur jest już blisko. Nie myliła się – za chwile gorący strumień uderzył o dno jej cipki. Jeszcze raz krzyknęła i razem ze swym chłopcem osiągnęła szczyt rozkoszy.

Zabrakło jej słów. Oszołomiona wybuchem, leżała cicho przeżywając to, co się przed chwilą stało.

Artur całował jej oczy, szyję i usta. Uśmiechała się jak przez sen – zaspokojona i pełna błogiego spokoju. Czuła się taka lekka i radosna, rzeczywistość zdawała się być lepsza od najwspanialszych marzeń…