Wakacje – część 3

Zosia była zgrabną blondynką o błękitnych, śmiejących się oczach. Choć nieco wyższa, wydawała się być młodsza od Agnieszki. Niesforne kędziory opadały jej na czoło, co chwila poprawiała je odruchowo ręką . Miała na sobie szorty i krótką bluzeczkę, ledwie sięgającą pępka.

–    Chodźmy, pokażę ci, gdzie będziesz spała – powiedziała do Agnieszki.

Śmiejąc się, wbiegły na pięterko. Piotrek niewiele myśląc złapał bagaże i pobiegł za dziewczętami.

– To twoje łóżko – pokazała Zosia, kiedy weszły do jej pokoju – a tutaj jest szafa, możesz się zaraz rozpakować. A może jesteś zmęczona i chcesz odpocząć?

Agnieszka nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy Piotrek wszedł do pokoju dźwigaj ąc wypchany plecak i torbę.

–    Przepraszam bardzo, ale to jest panieński pokój i nie wiem, czy dobrze pan robi, wchodząc tutaj – z udaną powagą powiedziała Agnieszka.

–    Raczy pani wybaczyć, ja tylko przyniosłem bagaże. Zaraz wychodzę!

Postawił rzeczy na podłodze i opuścił pokój.

Zosia popatrzyła na Agnieszkę ze zdumieniem, szeroko otwierając oczy.

–    Dlaczego mówisz do niego „pan”? – spytała naiwnie – myślałam, że to twój chłopak!

Piotrek wsadził głowę do pokoju. Nie gniewaj się, Zosiu! To tylko taka zabawa!

Zosia naburmuszyła się.

– Jest mi przykro – powiedziała – proszę mnie przeprosić! – powiedziała nadstawiając policzek.

Niewiele myśląc, Piotrek wykonał polecenie.

–    Nie gniewaj się, dobrze?

Dziewczyna zarumieniła się.

–    Dobrze – odpowiedziała, siląc się na powagę.

Agnieszka wybuchnęła śmiechem. Chodźmy, przyniesiemy resztę rzeczy – powiedziała.

Zosia została sama. Wciąż czuła pocałunek chłopca na policzku.

–    Szczęśliwa ta Agnieszka – pomyślała z odrobiną zazdrości…

VIII

–    Chodźcie, pokażę wam jezioro i przystań – zaproponował wujek Andrzej. Przeszli przez mały lasek i po chwili stanęli na piaszczystej plaży. Widok był wspaniały.

Jezioro otoczone było wysokimi drzewami. Daleko, na drugim brzegu, widać było stary, drewniany wiatrak i zabudowania gospodarcze. Pośrodku jeziora zieleniły się dwie małe wyspy. Kilka łódek, przywiązanych do drewnianego pomostu, łagodnie kołysało się na fali.

Z wrażenia Agnieszka usiadła na rozgrzanym piasku.

–    Jak tu pięknie – powiedziała – zupełnie jak w bajce!

Piotrek przysiadł obok.

-Aga, popatrz, twoje imię! – wskazał na zgrabną, białą żaglówkę. Wzdłuż burty biegł ozdobny napis: „Agnieszka”. Dziewczyna nie wierzyła własnym oczom. Spojrzała pytająco na ojca.

–    To obiecana niespodzianka – odpowiedział, czytając w jej myślach – jest twoja!

Agnieszka poderwała się na nogi.

–    Naprawdę?! Och, tatusiu.

Uściskała ojca i już była na pomoście. Usiadła na deskach i ostrożnie zsunęła nogi na pokład. Łódka zakołysała się lekko. Dziewczyna, czując, że traci równowagę, przytrzymała się masztu.

Zaraz jednak wypięła pierś, oparła jedną nogę na burcie i podniosła wysoko głowę. Z dumą popatrzyła na resztę towarzystwa.

– Nie ruszaj się! – krzyknął Piotrek, chwytaj ąc aparat fotograficzny, podany mu przez ojca Agnieszki. To, co zobaczył w obiektywie, przyprawiło go o mocne bicie serca. Wiatr rozwiewał włosy dziewczyny i targał jej spódniczką, odsłaniając białe majteczki. Agnieszka, pomachała do niego i przesłała mu całusa. Poczuł narastające pożądanie. Pstryknął dwa czy trzy razy, po czym zawiesił sobie aparat na szyi.

–    Aga, idę do ciebie! – zawołał. Pewnie stanął na pokładzie. Agnieszka dała nurka do małej kajuty na dziobie łodzi. Było tu bardzo ciasno, ale przytulnie. Piotrek wślizgnął się za nią. Za chwilę był tuż przy niej.

Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie. Musiał ją pocałować. Objęła go za szyję i pociągnęła na koj ę.

Bliskość ukochanego bardzo ją podnieciła. Piotrek przekonał się o tym, kiedy pod spódniczką namacał mokre majteczki.

–    Piotrusiu, nie teraz – z trudem się hamowała – nie jesteśmy sami.

Usłyszeli kroki na pomoście. Z żalem odsunęli się od siebie. Agnieszka poprawiła potargane włosy i obciągnęła spódniczkę. Chwyciła się poręczy i już była na pokładzie. Wiatr chłodził jej rozpalone policzki.

–    Kiedy pierwszy rejs, kapitanie? – wesoło zapytał ojciec.

–    Wiesz, że chciałabym zaraz. – odpowiedziała.

–    Nic z tego, panienko – wpadł jej w słowo wuj Andrzej – teraz zapraszam was wszystkich na kolację. A jutro skoro świt – wyruszaj!

IX

Dziewczęta pierwsze wstały od stołu, powiedziały grzecznie „dobranoc” i pobiegły na górę.

Zosia chwyciła z pokoju dwa ręczniki i otworzyła drzwi do łazienki.

– Chodź, weźmiemy prysznic – zaproponowała. Śmiejąc się i żartując rozebrały się i weszły pod natrysk.

Agnieszka kątem oka spojrzała na Zosię. W szatni klubu sportowego wielokrotnie widziała rozebrane dziewczyny, ale żadna z nich nie wyglądała tak pięknie. Równa opalenizna pokrywała zgrabne ciało Zosi. Silny strumień wody odbijał się od jej małych, kształtnych piersi, drażnił napięte sutki, łaskotał po brzuchu i spływał po skąpym trójkącie jasnych włosów. Uroczo wypięty tyłeczek aż prosił, żeby go pogłaskać.

–    Jesteś pięknie opalona – powiedziała Agnieszka, przekrzykując szum wody. Opalałaś się bez kostiumu?

Zosia przysunęła się bliżej, kładąc palec na ustach.

– Psst! To moja tajemnica! Jak tylko robi się ciepło, idę na łąkę po drugiej stronie jeziora, chowam się w trawie i zdejmuję wszystkie szmatki.

–    Nie boisz się, że ktoś cię zobaczy?

–    Nie! To takie odludzie. Chcesz, zaprowadzę cię tam któregoś dnia. Tylko nikomu nic nie mów! Zabierzemy koc, coś do picia – zobaczysz, będzie wspaniale!

–    Świetnie!

Po kilku minutach, owinięte w mokre ręczniki wpadły do sypialni. Agnieszka szybko przebrała się w nocną koszulkę, natomiast Zosia zrzuciła ręcznik i naga wskoczyła pod kołdrę. Zgasiły światło.

–    Wiesz, bardzo mi się tu podoba – przerwała milczenie Agnieszka – tak tu spokojnie.

Zosia poruszyła się na łóżku.

–    Aga – szepnęła nieśmiało – czy. zabierzesz mnie jutro na łódkę?

Agnieszka uśmiechnęła się do siebie.

–    Jasne! Popłyniemy jutro we trójkę. Piotrek, ty i ja.

Zosia wstała i przykucnęła przy łóżku Agnieszki.

–    Naprawdę? – powiedziała zachwycona – dziękuję! Piotrek też popłynie z nami? Aga. powiedz mi, czy to trudno mieć chłopaka? Bo wiesz, ja nikogo nie mam, i inne dziewczyny nawet się ze mnie śmieją.

Agnieszka odrzuciła kołdrę, robiąc miejsce obok siebie.

–    Chodź, coś ci powiem – powiedziała. Zosia zwinnie wsunęła się pod kołdrę.

-Tak naprawdę, to ja niewiele wiem. – zaczęła Agnieszka – wczoraj dopiero zrozumiałam, że Piotrek jest mi bardzo bliski. Byliśmy razem na basenie i … to stało się tak nagle. – kontynuowała, rozbudzona własnymi słowami.

Zosia wtuliła się w nią, starając się nie uronić ani słowa. Drżała na całym ciele. Widać było, że zwierzenia Agnieszki bardzo ją podniecały. Czuła, że kołdra ją parzy. Odkryła się.

Agnieszka delikatnie dotknęła jej ramienia. Przypomniała sobie swój pierwszy, dziewczęcy orgazm i nagle zapragnęła pomóc Zosi przeżyć coś równie pięknego.

Delikatnie wodziła opuszkami palców po skórze dziewczyny. Kiedy trafiła na twarde, sterczące sutki, Zosia cicho westchnęła.

–    Aga, pomóż, nie wiem, co się ze mną dzieje. wyszeptała.

Agnieszka pochyliła się nad nią.

– Nie bój się, tak właśnie powinno być – czubkiem języka zaczęła pieścić jej piersi. Poczuła cudowny smak rozpalonego, dziewczęcego ciała. Zosia leżała teraz na plecach, głęboko oddychając; jej ręka zacisnęła się na koszulce nocnej Agnieszki. Agnieszka chwyciła dłoń Zosi i przesunęła ją na pulsujące łono dziewczyny. Zosia zamknęła oczy i zaczęła pieścić swoją muszelkę. Jęcząc z rozkoszy, po raz kolejny odkrywała tajemnice swojego ciała.

Agnieszka pomagała jej z zapałem, wsuwając palce do śliskiej szparki Zosi. Wiedziała dobrze, jak sprawić przyjemność swej młodziutkiej przyjaciółce!

Coraz bardziej podniecona, zrzuciła koszulkę. Zmieniła pozycj ę, nachylając głowę nad brzuchem Zosi. Delikatnie odsunęła jej rękę i dotknęła językiem wilgotnej dziurki. Pierwszy raz w życiu poczuła w ustach smak innej dziewczyny. Zakręciło jej się w głowie z rozkoszy.

W odpowiedzi Zosia pogładziła ją po cipce. Przesunęła się, wsuwając głowę między rozchylone nogi Agnieszki. Uniosła się na rękach i zaczęła lizać śliską perełkę, rozkoszując się zalewającymi ją sokami. Przez ciało Agnieszki przebiegł dreszcz, pierwsza zapowiedź bliskiego spełnienia. Teraz ona oddawała pieszczotę, rozsuwając delikatne płatki i wchodząc głęboko językiem w szparkę Zosi. Objęła ustami i delikatnie ssała jej łechtaczkę, zlizując jednocześnie słodkie krople, wypływające z szeroko otwartej szparki. Tak bardzo pragnęła, żeby razem dopłynęły do przystani.

Nagły spazm rozkoszy wstrząsnął młodymi ciałami dziewcząt. Ich cipki zaciskały się i rozkurczały w zgodnym rytmie, czekając nadaremnie na gorący zastrzyk.

Opadły na poduszki, ciężko dysząc. Przez kilka minut milczały, przeżywając jeszcze raz wspólny orgazm.

Zosia odezwała się pierwsza. Tak mi dobrze – szepnęła – wiesz, Agniś, muszę ci się przyznać. ja kilka razy próbowałam. ale nigdy nie było mi tak wspaniale! Zawsze się bałam, że robię coś złego, ale dzisiaj było inaczej…

Agnieszka przytuliła ją do siebie.

– Śpij już, dzieciaku – wakacje dopiero się zaczęły. I niech ci się przyśni ten wymarzony.