Iza

Rzuciłam książki na łóżko i rozpłakałam się.

To był okropny dzień. Leszek, mój chłopak, powiedział mi, że spotkał dziewczynę o bardziej „nowoczesnych” przekonaniach i nie chce być ze mną dłużej.

Byłam tak zaskoczona, że nie mogłam wykrztusić jednego słowa – cały świat zawalił mi się na głowę. A więc ma kogoś i odchodzi.

Odwróciłam się i uciekłam, ocierając łzy. Nawet nie próbował mnie zatrzymać.

Znaliśmy się ponad rok, było mi z nim dobrze i myślałam, że jemu też. Spędzaliśmy razem dużo czasu, wydawało mi się, że doskonale się rozumiemy, robiliśmy nawet plany na przyszłość. Ostatnio coś zaczęło się psuć. Wiedziałam, że bardzo pragnął iść ze mną do łóżka, ale ja chciałam poczekać, po prostu nie byłam jeszcze na to gotowa. A teraz jest już z inną.

Zadzwonił telefon. Nie ruszyłam się z miejsca.

– Cześć Iza – odezwał się głos z automatycznej sekretarki – tu Maciek. Słuchaj, w sobotę wyjeżdżamy całą paczką na Mazury, daj się namówić. Czekam, zadzwoń.

Odłożył słuchawkę.

Maciek to kolega z sąsiedniego bloku. Istny obieżyświat, nigdy nie mógł usiedzieć na miejscu. Pomimo swoich osiemnastu lat zwiedził już chyba pół Europy – pieszo, autostopem i na rowerze. Bardzo go lubiłam za humor i bezpośrednie podejście do ludzi.

Kilka razy próbował wyciągnąć mnie na wspólną włóczęgę, ale ja przecież nie widziałam świata poza Leszkiem.

Nagle wezbrała we mnie złość. Może nie jestem „nowoczesną” dziewczyną – pomyślałam -ale ty też nie jesteś jedynym chłopakiem na świecie.

Wykręciłam numer Maćka.

–    Cześć, tu Iza, zdecydowałam się, jadę! – powiedziałam jednym tchem.

– Świetnie! – wyczułam zaskoczenie w jego głosie – zaraz wpadnę do ciebie, pogadamy.

Weszłam do łazienki, zmyłam rozmazany makijaż, poprawiłam włosy i spojrzałam na siebie w lustrze. Zdecydowałam się. Zrzuciłam szkolne ciuszki, biustonosz i majtki. Szybko założyłam na gołe ciało sukienkę i słysząc dzwonek, pobiegłam do przedpokoju.

– Cześć! – Maciek wszedł do środka. Zamknęłam drzwi na klucz i pociągnęłam go do pokoju. Spojrzał na mnie zdziwiony.

–    Coś się stało?

–    Nie. nieważne. siadaj i mów, gdzie jedziemy!

Usiadł na łóżku, wyciągając z kieszeni mapę.

– Zobacz – wodził palcem po papierze – pojedziemy tędy, żeby ominąć ruchliwe trasy, a potem.

Usiadłam obok, zakładając nogę na nogę i wysoko odsłaniając uda. Działo się ze mną coś dziwnego. Patrzyłam na niego cielęcym wzrokiem, zupełnie nie rozumiejąc, co do mnie mówi.

W pewnym momencie przerwał i popatrzył na mnie.

–    Iza, co się dzieje? – zapytał zaniepokojony.

Bez słowa wstałam i ściągnęłam sukienkę. Stałam przed nim zupełnie naga, drżąca z podniecenia i gotowa na wszystko. Spojrzał na mnie z zachwytem.

–    Jesteś piękna. – powiedział po chwili, pociągając mnie na łóżko. Upadłam na niego, całując go głęboko. Delikatnie gładził mnie po plecach i pupie. Czułam, jak członek błyskawicznie rośnie mu i twardnieje w spodniach.

Westchnęłam głośno, kiedy wsunął palec do mojej mokrej dziurki.

–    Naprawdę chcesz tego? – upewniał się.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy ktoś otworzył drzwi od mieszkania. Zerwałam się na równe nogi, pośpiesznie zakładając sukienkę.

–    Iza, jesteś w domu? – usłyszałam głos taty.

–    Tak, tutaj! – odpowiedziałam, siląc się na spokój.

Tata wszedł do pokoju.

–    Dzień dobry! – powiedział Maciek, podnosząc się i prostując pogniecioną mapę.

–    Cześć Maćku; co porabiacie?

–    Wiesz tato, chcemy jechać na Mazury, właśnie układamy plan podróży.

–    Plan podróży. Dobrze, dobrze, opowiesz mi o tym wieczorem – teraz muszę już iść, mama czeka na dole. Wpadłem tylko po coś…

Słyszeliśmy, jak kręcił się po sąsiednim pokoju, szukał czegoś w szufladzie i po chwili zawołał z przedpokoju: Cześć dzieciaki, ja uciekam! Tylko nie rozrabiajcie za bardzo!

–    Dobrze, tatusiu.

Usłyszeliśmy, jak przekręca klucz w zamku. Podeszłam do okna, żeby upewnić się, czy na pewno odjechali.

–    Jesteśmy sami – stwierdziłam, odwracając się do Maćka, patrząc mu w oczy.

–    Iza, zrób to jeszcze raz! – poprosił. Z uśmiechem spełniłam jego prośbę, zrzucając sukienkę.

–    Poczekaj, nie ruszaj się! – zawołał, wstając z łóżka. Powoli rozbierał się, najpierw koszula, potem spodnie, a na końcu szorty. Stał naprzeciwko mnie, z członkiem uniesionym wysoko w górę. Dreszcze przebiegły mi po plecach.

–    Teraz chodź!

Posłusznie podbiegłam, spragniona jego pieszczot.

Przyklęknął, sięgając językiem mojej dziurki. Lizał mnie zachłannie, przyciskając twarz do mojego brzucha, a ja w tym czasie pieściłam się palcami. Myślałam, że oszaleję z rozkoszy. Nie, nie chciałam dłużej czekać! Pomogłam mu wstać, objęłam go za szyję i odbiłam się od podłogi, oplatając go nogami. Zachwiał się pod moim ciężarem, ale za chwilę złapał równowagę, chwycił mnie za pośladki i zagłębił się we mnie.

Dziewczyny opowiadały mi, jaki przykry jest ten „pierwszy raz”. Ku mojemu zdumieniu, nie poczułam żadnego bólu. Przeciwnie, ogarnęło mnie wspaniałe uczucie wypełnienia.

Kochaliśmy się w tej pozycji przez chwilę, a potem przenieśliśmy się na łóżko. Teraz naprawdę się zaczęło!

Maciek podłożył mi pod plecy poduszkę, rozsunął nogi i wszedł w moją spragnioną „norkę” na całą długość. Jęczałam jak oszalała, krzycząc: Jeszcze! Jeszcze!

Przewrócił się na plecy, pokazując, żebym usiadła na nim. Tego właśnie potrzebowałam. Po kilku ruchach poczułam gorący strumień, uderzający o dno mojej cipki. Maciek naprężył się i uniósł na łokciach. Zacisnęłam moją szparkę, wstrząsana potężnym orgazmem. Odpłynęliśmy razem w cudowną krainę rozkoszy.

To była nasza pierwsza wspólna wycieczka. Potem pojechaliśmy razem na Mazury, ale o tym napiszę osobno.